sobota, 27 marca 2010

Chime - Lumines spotyka Tetrisa.

Na pytanie czym jest Chime najlepiej odpowiada chyba hasło: "nieślubne dziecko Tetrisa i Lumines". Cała zabawa opiera się o układanie kolorowych klocków o różnych kształtach, w większe bloki (quady - co najmniej o rozmiarach 3 x 3) i powiększaniu ich zanim zdążą "wtopić" się w tło, co dzieje się gdy dotrze do nich nieustannie skanujący planszę pasek "beat'u"...
Pasek ten pełni także inne funkcje - z każdym przejściem odbiera on niewykorzystanym klockom "życia", ostatecznie powodując ich zniknięcie i utratę mnożnika punktów, gdy z kolei znajdzie się on nad uaktywnionym blokiem odtwarzany jest jeden z sampli (zależny od kształtu i wielkości bloku) np. kobiecy wokal. Pozwala to na tworzenie własnych mixów przygotowanych utworów i stanowi jeden z głównych celów zabawy. Skoro już przy muzyce jesteśmy: autorzy przygotowali tylko pięć piosenek, ale za to nie byle jakich autorów - znaleźli się tutaj zarówno Moby, Paul Hartnoll z Orbital'a jak i Lemon Jelly, Markus Schul czy Philip Glass. Wybór niezwykle trafny, piosenki wpadają w ucho, a samo ich słuchanie działa bardzo odprężająco, nawet na osoby nie przepadające za "elektronicznymi rytmami". Nagrania odznaczają się wysoką jakością, co niestety rzutuje na duże rozmiary gry - ponad 800 MB jak na taki tytuł to naprawdę sporo.



Chime pozwala na zabawę w dwóch trybach: Free Mode gdzie nie nie ma ograniczenia czasowego, a zadaniem gracza jest wypełnienie planszy w 100%, oraz Time Mode gdzie w ustalonym limicie czasu (9, 6, 3 minuty) trzeba zakryć klockami jak największy obszar. Oddana do dyspozycji grającego plansza w zależności od utworu różni się kształtem - raz jest to pełny prostokąt, kiedy indziej dwa oddzielone nieprzekraczalną granicą. Uzyskane wyniki przesyłane są do globalnej tabeli, pozwalającej mierzyć się z innymi graczami.



Grze nie można zarzucić niczego pod względem oprawy graficznej. Plansze i klocki są ładne i czytelne, co ma niebagatelne znaczenie w tego typu grach. Każdy utwór posiada unikalny dla siebie motyw tła i kolorów - troszeczkę szkoda, że wzorem Lumines nie zmieniają się one dynamicznie wraz z postępem w zapełnianiu planszy czy mijającym czasem. Oko cieszą różnorakie rozbłyski i inne efekty towarzyszące aktywowaniu bloków przez pasek beat'u, jednak nigdy nie odnosi się wrażenia, że przeszkadzają one w rozgrywce.



Chime jest grą niemal idealną - niska cena (tylko 400 MSP!), ładna oprawa graficzna, przyjemna muzyka, a co najważniejsze wciągająca rozgrywka sprawiły, że ta muzyczna układanka skutecznie odciągnęła mnie nawet od Bad Company 2. Dzięki prostocie i interesującej formie łatwo zafascynować nią osoby nie mające na co dzień wiele wspólnego z grami. Jedyne co można zarzucić Chime to zbyt mała ilość utworów i brak trybu multiplayer (znowu odwołanie do Lumines), który świetnie sprawdził by się w tego typu produkcji. Warty odnotowanie jest fakt, że mimo niskiej ceny, wydawca (firma, a raczej projekt "One Big Game") przeznacza 60% zysków z gry na cele charytatywne - inicjatywa godna naśladowania!

Chime
Platforma: XBLA
Ocena: 9/10

Na plus:
+ oprawa audiowizualna
+ niesamowicie prosta i wciągająca rozgrywka
+ niska cena
+ wsparcie biednych sierot

Na minus:
- rozmiar
- zbyt mała ilość utworów
- brak komponentu multi

Źródła: video - youtube.com, screeny - http://www.chimegame.com/.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz