wtorek, 24 sierpnia 2010

Go Indie! #2

Bez zbędnego przedłużania: pierwsza porcja gierek z Indie Games.







niedziela, 22 sierpnia 2010

Go Indie! #1 - rozgrzewka.

Bo dzisiaj gry to nie to samo...
Gdzie te czasy, kiedy grę mogła stworzyć jedna osoba...
Tylko grafika i grafika...

Ile razy przeglądając internetowe fora albo komentarze pod newsem natknąłeś się na powyższe stwierdzenia? Ba, ile razy sam wypowiadałeś się w podobnym tonie? Czy w dzisiejszym świecie naprawdę nie ma już gier, tworzonych przez domorosłych developerów i małe studia? Takich, które nie zachwycają może grafiką, ale potrafią zaskoczyć ciekawą formą lub pomysłem? Nie ma? Oczywiście, że są - ale próżno ich szukać na sklepowych półkach. Zadomowiły się za to na dobre w cyfrowej dystrybucji. Mają swoje miejsce na Steam'ie, Wii (WiiWare), PlayStation Network (Minis) i oczywiście Xbox Live.
Zakładka Indie Games (wcześniej: "Community Games") oferuje obecnie ponad 800 pozycji. Wszystkie z nich stworzone zostały za pomocą XNA - środowiska programistycznego stworzonego przez Microsoft specjalnie z myślą o tworzenie gier przez początkujących developerów na komputery z systemami Windows, konsole Xbox 360 oraz platformy przenośne: Zune i Windows Phone 7. O możliwościach XNA można się szybko przekonać, za pomocą licznych filmików na YouTube. Oczywiście ledwie garstka z tłumu tytułów oferuje jakiegoś rodzaju fajerwerki graficzne - w większość grafika opiera się o 2D (króluje rzut z góry). Po części wynika to z chęci zmieszczenia się w 50 megabajtowym limicie wagi tytułu, którego wymaga najniższy próg cenowy. Tak - gry z Indie Games są płatne. Na szczęście zdecydowana większość mieści się we wspomnianej granicy, a ich cena wynosi 80 MSP (równowartość 1$). Większe (a więc lepiej wyglądające i bardziej skomplikowane) pozycje kosztują 240 lub 400 MSP i muszą się mieścić w 150 MB, które stanowi górną granicę dla gier Indie. Na całe szczęście każdą pozycją można wypróbować przed zakupem - w odróżnieniu od pozycji z XBLA każdy trial posiada 8 minutowe ograniczenie czasu rozgrywki, oprócz zwykłego ograniczenia części funkcji.. Gry z tej kategorii nie posiadają achievementów, ale mogą korzystać z innych funkcji konsoli np. rozgrywki multiplayer przez XBL (nadal wymagany abonament Gold), odczytywania zripowanych płyt CD z dysku czy avatarów.
Niestety jest jeszcze mały szkopuł, który dla mnie okazał się niezwykle uciążliwy: zakładka Indie Games nie jest dostępna we wszystkich krajach, w których dostępna jest usługa Xbox Live. Co ciekawe nie jest ona dostępna nawet w części krajów, których obywatele mogą tworzyć i publikować gry na zasadach XNA Creators Club (a więc mogą oni tworzyć, publikować, ale nie mogą kupić swoich dzieł!). Obecnie aby korzystać z Indie Games trzeba posiadać konto XBL założone na jeden z poniższych krajów: USA, Kanada, Wielka Brytania, Francja, Włochy, Niemcy, Japonia, Szwecja, Singapur lub Hiszpania. Na dodatek zakładka nie jest aktywna na kontach Silver... Niestety na początku swojej przygody z Xboxem założyłem główne konto na Irlandię (bo według internetowych znachorów: "tak było lepiej..." - dobra rada: nie słuchać internetowych znachorów), więc ściąganie triali gier z Indie wymaga małych kombinacji z drugim kontem założonym na U.K. z darmowym miesiącem Golda (można założyć trzy takie konta na każdej konsoli). Po załadowaniu punktami można nawet zakupić wybrane tytuły - nie ma problemów z ich działaniem na wszystkich kontach na danej konsoli. Niestety metoda ta nie działa "w drugą stronę" - jeżeli zechcemy aktywować grę Indie na koncie, z nieobsługiwanego regionu to konsola wyświetli błąd (czyli nici z wykorzystania zalegających MSP...). To tyle tytułem przydługiego wstępu, na dniach (a może nawet jutro) kolejny odcinek "Go Indie!" z recenzjami pierwszych gier z Indie Games




sobota, 14 sierpnia 2010

Odblokowanie rozdzielczości 1920 x 1080 na laptopie z Intel GMA

Podłączanie zewnętrznego ekranu (telewizora lub monitora) do laptopa, jest dla wielu użytkowników rzeczą równie naturalną co oddychanie. W końcu po co męczyć się na 14" matrycy, kiedy na ścianie wisi wielki 32" ekran? Sam nie wyobrażam sobie innego sposobu na oglądanie filmu odtwarzanego z komputera. Jednak całkiem niedawno w związku ze zmianą telewizora na Samsunga B550 mój Dell D610 zafundował mi niemiłą niespodziankę: po podłączeniu wyświetlacza przewodem VGA (laptop nie posiada DVI czy HDMI), okazało się, że zintegrowana karta graficzna Intel 915GM nie obsługuje natywnej rozdzielczości matrycy (dla ludzi: nie można ustawić trybu 1080p/Full HD), w zamian oferując mi max. 1440 x 1050. Trochę mnie to zdziwiło - jak się później okazało słusznie, bo w specyfikacji układu wymienione są o wiele większe rozdzielczości niż 1920 x 1080... Całość rozbiła się oczywiście o sterowniki i po krótkich poszukiwaniach oraz odrobinie "gotowania" otrzymałem spreparowaną paczkę sterowników dla chipów graficznych z rodziny Intel GMA (G35, G33, G31, G965, GM965, 945G, 945GM, 915G 915GM), pozwalającą ustawić rozdzielczość 1080p, a także obejść ograniczenia producentów, którzy nie życzą sobie takiego trybu w ich maszynach poprzez ustawienie rozdzielczości 1919 x 1080 (różnica nie do dostrzeżenia). Paczkę dla systemu Windows XP można pobrać pod TYM adresem. Przed instalacją należy usunąć poprzednią wersję sterowników poprzez Panel Sterowania i po restarcie zainstalować nowy sterownik z wykorzystaniem Setup.exe, akceptując za każdym razem niecertyfikowany sterownik. Sterownik powinien działać z większością dostępnych na rynku ekranów.

Jeżeli jesteś ciekawy jak "spreparowany" został sterownik, albo chcesz utworzyć własną wersję dla systemu Vista, albo dodać do sterownika inną rozdzielczość - zapraszam do dalszej części.





poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Nothing else comes close!

Ten tydzień zapowiadał się i tak - jak na sezon ogórkowy - zaskakująco dobrze: jutro na PSN(+) i XBL trafi demo drugiej Mafii, w środę (jak na ironię) w ramach "Summer of Arcade" premiera Monday Night Combat, które mam nadzieję okaże się mega grywalną pozycją, a dzisiaj, ha dzisiaj za sprawą "niepozornego" twitta prowadzącego do newsa na polygamii moim oczom ukazała się:



zapowiedź nowego ACE COMBAT! Trzy lata, trzy długie lata kazało sobie Project Aces czekać na jedyną, prawdziwą (chociaż wirtualną) namiastkę podniebnych bitew. "Asy" chcą powrócić w wielkim stylu, obiecując odrodzenie serii w akompaniamencie walących się wieżowców, którym wtóruje dźwięk pocisków wypluwanych z działka Vulcan. Bo tym razem, jak wynika z trailera oprócz samolotów w ręce graczy oddane zostaną także helikoptery! Jeśli dorzucą do tego rozmaitość misji ze Squadron Leader'a, fabułę na miarę The Belkan War i skalę pola bitwy z Fires of Liberation to będzie gra na 11/10, jeśli nie to pewnie "tylko" na dychę :) Czy ten dzień mógł skończyć się lepiej? Hmm, Beyonce mogła do mnie wpaść na noc, ale zapowiedź nowego AC będzie musiała wystarczyć.




niedziela, 8 sierpnia 2010


Gdybym był nerdem, to napisałbym że to najlepsza fotka z wakacji. Oh, wait a minute... :)




piątek, 30 lipca 2010

Cyfrowa dystrybucja

Cyfrowa dystrybucja coraz dłuższymi mackami oplata rynek gier. Ilość tytułów wypuszczanych wyłącznie za pośrednictwem usług XBLA, PSS czy Steam cieszy graczy, tym bardziej że ich jakość nie odstaje często od tytułów "pudełkowych". Prezesów firm i twórców, cieszą z kolei dochody jakie przynosi ten rodzaj sprzedaży. Bo jak się nie cieszyć, skoro - jak wynika z raportu firmy Microsoft - dochody te przekroczyły w 2009 roku (fiskalnym) ponad 600 (sic!) milionów USD, a od początku roku 2010 w tej samej usłudze sprzedało się już ponad 23 miliony kopi różnych tytułów.
Wbrew pozorom, te świetne rezultaty nie dotyczą jedynie gier "klasy Arcade", bo jak donosi inny raport agencji NPD sprzedaż w cyfrowej dystrybucji na rynku PC prawie zrównała się ze sprzedażą z wersjami materialnymi. Przodownikiem na tym polu jest oczywiście platforma Steam firmy Valve, a "winą" za taki stan rzeczy obarczyć można pewne restrykcje przez nią wprowadzone. Chcesz mieć dostęp do wewnętrznego sytemu osiągnięć? Kup grę na Steam'ie. Chcesz pograć ze znajomymi z platformy? Kup grę na Steam'ie itd. Taka integracja może po części usprawiedliwia wyższą zazwyczaj cenę gry - ale raczej w oczach finansistów, niż graczy, którzy często w pełnym (i zasadnym) oburzeniu nazywają taki proceder po prostu: "złodziejstwem". Trudno się z nimi nie zgodzić - jakim prawem mamy płacić więcej, w zamian rezygnując z pudełka, instrukcji i fizycznego nośnika, skoro - na logikę - brak tych elementów powinien cenę obniżyć. Na dodatek kupujący rezygnuje w ten sposób (albo poprzez przypisanie gry do konta - znacznie utrudnia sobie) z możliwości odsprzedaży posiadanego egzemplarza. Co wydawcą jest jak najbardziej na rękę, bo bez żadnych "podchodów i podstępów" w rodzaju "magicznych 10 baksów w każdym pudełku" eliminuje - będący solą w ich oku - rynek wtórny. Cena w cyfrowej dystrybucji - w porównaniu do rynku "tradycyjnego" - ma także o wiele wolniejszą tendencję do malenia. Komputerowy system, przez małą konkurencję (a właściwie jej brak w przypadku konsol) nie potrzebuje - wzorem internetowych aukcji - aby jego oferta stała się atrakcyjna - bo nikt nie jest w stanie jej przebić. Dochodzi z tego powodu do kuriozum znanego jeszcze do niedawna z działów oprogramowania w supermarketach - dwu - trzyletnie tytuły świecą cenami z czasów premiery, kiedy na internetowych aukcjach można je dostać za o wiele niższe pieniądze. Na całe szczęście zarządzający cyfrowymi kanałami sprzedaży od pewnego czasu wzięli sobie do serca popularne powiedzenie: "jest (tutaj wstaw dowolny dzień tygodnia) - jest okazja" i co rusz fundują kupującym różnego rodzaje promocje i obniżki (po raz kolejny prym w tej kategorii wiedzie Steam). Dla wielu dwie przedstawione wady są jednak granicą nie do przekroczenia, co prowadzi do postawienia permanentnego krzyżyka na tym sposobie nabywania gier. Sam uwielbiam oglądać moją kolekcję równo ustawionych pudełek na półce, ale równocześnie zauważam, że cyfrowa dystrybucja może w pewien sposób zmienić oblicze (niektórych) gier.

Pierwszym z brzegu przykładem może być niezwykle popularny rynek gier muzycznych. Obecnie każda część czy to Guitar Hero, czy Rock Banda sprzedawana jest w pełnej cenie (w tekście będę używał "standardowych polskich cen konsolowych") 180 zł (zestaw bez kontrolera). W pakiecie otrzymujemy 50 do 80 piosenek. Problem w tym, że nigdy wszystkie z nich nie przypadną graczowi do gustu, a nierzadko spośród bogatej - wydawałoby się - tracklisty, spodoba mu się ich 10, a niekiedy jeszcze mniej. I tak chcąc grać (w) swoje ulubione kawałki, nie wystarczy jedna gra, ale trzy lub cztery, którymi na dodatek trzeba ciągle żonglować, bo - nie wiedzieć czemu - opcja importu piosenek nie obejmuje wszystkich pozycji (całe szczęście, że większość DLC jest kompatybilna). A gdyby tak, za tą samą lub - marzenia - niższą, cenę oferowano by sam "klient" wraz z możliwością pobrania z internetu 50 piosenek dowolnie wybranych spośród udostępnionej listy. Obecnie zbiory dodatkowych tracków na XBL/PSN są na tyle duże, że można by to zrealizować bez problemu, a gracz nie musiałby się obawiać, że trafi na piosenkę Tokio Hotel.

Kolejny dobry pomysł stara wcielić się przy okazji premiery nowej części Fable (przy dwójce można mówić o eksperymencie) jeden z wizjonerów branży gier - "złotousty" Peter Molyneux. Choć, przez wielu wyśmiewana - epizodyczna sprzedaż gier może w realny sposób umożliwić upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu. W jaki sposób? Po pierwsze odciąża developerów i pozwala na przekierowanie (lub zaoszczędzenie) zasobów potrzebnych do stworzenia dema. Problem nagłośniony swego czasu przez szefa Crytek'a, który darmowe wersje demonstracyjne posunął nawet do statusu towaru "luksusowego". Oczywiście nawet nie krył się, że chodzi o pieniądze, przywołując pomysł płatnej wersji demo, co spotkało się z negatywnym odzewem graczy. W przypadku podzielenia całej gry na epizody, problem z dodatkowymi środkami przeznaczanymi na demo odpada, bo jego funkcje przejmuje pierwszy wypuszczony epizod - w zamyśle oczywiście darmowy, ale oferujący proporcjonalnie mniej rozgrywki niż pozostałe. Jeżeli gracz połknie bakcyla, to po dotarciu do odpowiedniego punktu klika "kup" i ściąga następną porcję rozgrywki - jeżeli nie - po prostu nie kupuje. To samo może zrobić po skończeniu epizodu numer 2, 3 albo 6. W tym miejscu pojawia się druga pieczeń: korzyść dla gracza. Jeżeli gra znudzi mu się po drugim epizodzie z dziesięciu, z których każdy kosztował 18 zł (przy założeniu: cena nowej gry/10 części) to "traci" na tym 36 zł. Kupując nową grę za 180 zł w wersji pudełkowej i sprzedając ją po tygodniu w lokalnym sklepie nie dostanie za nią więcej niż 130 zł (na podstawie wizyty w lokalnym sklepie, który ową grę wystawi ponownie do sprzedaży za 160 zł) - traci więc na całym interesie 50 zł. "OK" - ktoś może powiedzieć: "ale traci na tym wydawca" - zgoda, chociaż tylko pozornie. Jeżeli gracz, który zamiast kupić grę za 180 zł (pomijając kwestię marży, jaką pobiera sprzedawca) zrezygnuje po zakupie dwóch epizodów po 18 zł to faktycznie wydawca jest 144 zł "do tyłu". Jeżeli jednak gracz decyduje się sprzedać swój fizyczny egzemplarz, który kupi inna osoba (która zdecyduje się przejść tytuł w całości), to dystrybutor traci na tym pełną cenę nowej gry (którą normalnie zakupił by nabywca wersji używanej), a przecież jedna kopia może być sprzedawana wielokrotnie! W takiej samej sytuacji, przy dystrybucji cyfrowej, drugi kupujący zmuszony jest do zakupu pełnej gry w pełnej cenie (bo "używek" nie ma) - zyskuje gracz: bo nie płaci pełnej ceny za grę, w którą nie chce grać - zyskuje wydawca: bo nie traci na rynku wtórnym. Traci osoba, która zakupiłaby po roku używany tytuł w niższej cenie, ale to można by zniwelować wprowadzając okresowe obniżki np. 20% w skali roku.

Inną możliwością jest wykupowanie czasowego dostępu do zawartość - czyli po ludzku: możliwość cyfrowego wypożyczenia gry. Pierwszym systemem umożliwiającym taki sposób "nabycia" jest testowany obecnie OnLive. Zamiast kupować od razu całą grę, wykupujemy czasowy dostęp do niej: na dzień, tydzień, miesiąc czy godzinę, w zależności od tego czy chcemy tylko zaliczyć kampanię w Call of Duty czy pograć w multi. Zupełnie jak w wypożyczalni. Odpada tutaj jednak kwestia zakupu licencji na fizyczny nośnik, a cena może być niższa, bo nie trzeba kompensować ryzyka jego zniszczenia - przynajmniej w teorii...

W teorii, bo wszystko co pięknie wygląda na papierze i rozpala serce konsumenta, najpewniej nigdy nie doczeka się realizacji, a już na pewno nie w takiej formie jaka byłaby dla niego najlepsza. Pieniądze rządzą światem. Dlatego możemy zapomnieć o atrakcyjnych cenach gier w cyfrowej dystrybucji, a przy okazji o śmierci rynku tradycyjnego (i wtórnego). Przynajmniej do czasu, aż nie wydarzy się jakaś rewolucja i ktoś w swoim biznesplanie zaakceptuje początkowe straty... albo nie wymyśli jak na tej stracie szybko zarobić.




wtorek, 27 lipca 2010

Ten tydzień sponsorowany jest przez...


Do inwazji na Reach pozostało 49 dni :)




poniedziałek, 26 lipca 2010

Gdyby gry były realistyczne...

Uruchamiam Bad Company. Krótka chwila grzebania po opcjach w menu i już jestem snajperem, który razem z oddziałem U.S. Marines zrzucony został do południowoamerykańskiej dżungli. Rozkaz brzmiał prosto: "znajdź i zniszcz". Na polowanie wyruszam samotnie. Przedzieram się powoli przez zieloną gęstwinę brodząc po kolana w wodzie. Poruszam się wolno. Bardzo wolno. Przejście ostatnich 100 metrów zajęło mi ponad 3 minuty, a do ustalonej pozycji - z której będę miał widok na całe pole walki - pozostało jeszcze drugie tyle. Kiedy tylko grunt pod nogami staje się twardszy, a woda zniża się do poziomu kostek podbiegam kawałek. Męczę się przy tym jeszcze bardziej niż przy regularnym marszu. Ciąży mi sprzęt załadowany do plecaka, ciąży ważący razem z amunicją niemal 15 kilogramów karabin snajperski, który trzymam w dłoniach. Sapię ciężko, przypominając sobie momentalnie, że w pobliżu mógłby znajdować się wróg. Ile dałbym za mapę z aktualizowanym na bieżąco podglądem na pole walki. Niestety nawet gdyby nad moją głową krążył UAV, nie dostrzegłby niczego w tej gęstwinie. Podobno w takim gorącu, nawet kamery na podczerwień nie pomagają. Jeszcze kawałek i będę na miejscu... Ale co to ?! Jakiś błysk po lewej! Padam na ziemię i przyklejam oko do okularu lunety, skanując miejsce, z którego dobiegł refleks. Mam cię. Skubaniec. Dobre miejsce sobie wybrał. Mierzy do mnie, a ja do niego - nasze lunety spotkały się w tytanicznym impasie, ale to ja będę szybszy, ja pierwszy naciskam spust... Nie słyszę huku wystrzału. Mój palec zatrzymuje się w pół drogi, bo w całym tym zamieszaniu zapomniałem odbezpieczyć broń. Błąd żółtodzioba. Drugi raz go nie popełnię. Nie będę miał okazji. Kula kalibru .50 po trafieniu w głowę nie zostawia rany wylotowej. Wlotowej też nie. Czaszka po prostu eksploduje, obryzgując wszystko dookoła kawałkami kości, tkanki mózgowej i krwi. Taki widok oglądam do końca trwania rundy. Na szczęście to tylko 15 minut. Później tablica wyników. Nie ma wygranych - jak na prawdziwej wojnie. Są tylko ci, którzy podczas ładowania się kolejnej mapy muszą oglądać animację smutnych panów w reprezentacyjnych mundurach, wręczających flagę i nieśmiertelnik zrozpaczonej matce.

Zmiana klimatu - do czytnika wędruje płyta z najnowszą Forzą. Przeglądam samochody w garażu, ostatecznie decydując się na moje ulubione Ferrari F50 w klasycznym, czerwonym kolorze. Uliczny tor w Nowym Yorku przywitał mnie z otwartymi ramionami. Tłumy wiwatują w cieniu drapaczy chmur - widok najdroższych samochodów świata, ustawionych obok siebie na polach startowych sam w sobie wywołuje szybsze bicie serca. A wyścig dopiero ma się rozpocząć. Ja tym czasem siedzę przypięty pasami w wygodnym fotelu, "przegazowując" lekko silnik o mocy pięciuset koni. Wreszcie przez radio, dostaję sygnał o starcie. Skupiam wzrok na sygnalizatorze i zmieniających się światłach: czerwone (READY!), żółte (STEADY!) i wreszcie zielone (GO!). Zaciskam palec na spuście pada, ale "wczuwa" jest tak wielka, że moja noga dociska podłogę jakbym rzeczywiście dawał gaz "do dechy". Startowałem z trzeciego miejsca, ale ten baran przede mną nie miał szans z moim przyspieszeniem. Został tylko czarny Saleen, ruszający z pole position. Trzymając się w jego tunelu aerodynamicznym mijam szykanę i czekam na szansę - krótka prosta, a za nią dwa zakręty - to jest to. Opóźniam hamowanie i próbuję wyprzedzania. "Za szybko" - przelatuje mi przez głowę, kiedy moja "ferrarka" ląduje na bandzie i sunie po niej w kierunku ściany opon. Gdybym mógł cofnąć czas, to pewnie teraz bym to zrobił - ale nie mogę. Miałem włoski samochód - teraz mam włoską kupę złomu. Wystawiam go na aukcji, ale w "bezwypadkowy" raczej nikt nie uwierzy. Na całe szczęście obrażenia mojego wirtualnego odpowiednika nie były zbyt wielkie i mogę wziąć udział w wielkim wyścigu klasy "endurance" na pętli Nordschleife toru Nurburgring. Wyścig układał się jak marzenie: najpierw doskonały start, bezproblemowe przedarcie się na pozycję lidera i idealny pit-stop w wykonaniu komputerowych mechaników. Po ponad dwóch godzinach wjeżdżam na ostatnią prostą z minutową przewagą. Nic nie może mnie powstrzymać. Przyspieszam, wrzucam wyższy bieg i... BUM! Z silnika wydobywa się gęsta chmura dymu, auto nie reaguje na manewry pedałem. Zatrzymuje się na poboczu. Wypadki chodzą po ludziach - rozwalone pady też.

Na szczęście gitary z Guitar Hero można używać jako kontrolera. To nowy model - posiada struny i progi zupełnie jak prawdziwa! Przeglądam listę piosenek i decyduję się na "The Man Who Sold The World" Nirvany. Nutki przelatują przez pięciolinię, ale ja nie wiem za bardzo co mam robić. Po chwili na ekranie wyświetla się napis: "failed". Wbijam się do samouczka, gdzie na pokazowym filmiku jakiś długowłosy koleś demonstruje jak należy grać. Wygląda zupełnie jakby grał na prawdziwej gitrze: "See? It's like playing a real guitar!" - dobiega z ekranu. Super, tylko że ja nie potrafię grać na prawdziwej gitarze - gdybym potrafił to nie potrzebowałbym waszej głupie gry i kontrolera za 700 zł.

Wyłączam konsolę. Po co w ogóle ją włączyłem? Chyba, chciałem się dobrze bawić...




czwartek, 22 lipca 2010

Medal of Honor Beta

Cały miesiąc przyszło czekać użytkownikom Xboxa na dostęp do najnowszej odsłony serii Medal of Honor. Część o tyle niezwykłą, że zdecydowano się na niespotykane dotąd rozdzielenie trybu dla pojedynczego gracza i wieloosobowego. Nie tylko odpowiadają za nie dwa osobne zespoły developerskie - z których jeden to znane wszystkim doskonale, szwedzkie studio DICE - ale całość śmiga na dwóch różnych silnikach graficznych (UE3 dla singla i Frostbite 2.0 dla multi), co jest małą rewolucją. Do teraz nie wiadomo co było przyczyną, aż tak znacznego opóźnienia. Czy były to problemy z certyfikacją, wynikłe z małej stabilności bety (co potwierdzają posty użytkowników PC i PS3), czy może biznesowe utarczki związane z małym romansem w jaki EA uwikłało się z Sony? Nie wiadomo i pewnie nigdy się tego nie dowiemy - może w sumie to i dobrze. Cała otoczka na bok, zobaczmy co wersja testowa trybu multiplayer, najnowszego dziecka DICE ma do zaoferowania.




piątek, 16 lipca 2010

"Jak odblokowano Osiągnięcia?" - Achievementy "od kuchni"

Pojawiają się przy różnych okazjach: najbardziej pospolite po ukończeniu etapu, zabiciu bossa czy zebraniu miliona kredytów, czasami wymagają wykonywania dziwnych albo nielogicznych czynności (np. uderzenia pięścią wiwatującego na nasz widok strażnika...), a niektóre stają się przedmiotem obsesji graczy i obrastają w legendy, podobnie jak ich zdobywcy. Bo jak nie czuć respektu przed kimś, kto poświęcił kilka tygodni swego życia na zgładzenie 100.000 Locustów w Gears of War 2? Część graczy je kocha, część nienawidzi, ale nawet oni (chociaż nigdy się do tego nie przyznają) czują dreszcz gdy z głośników wydobywa się charakterystyczny dźwięk, a ekran ochoczo wyświetla komunikat:


Skąd się wzięły, jak powstają, ile trudu wymaga ich stworzenie? Vince Curley - jeden z architektów platformy Xbox Live - postanowił podzielić się swoją wiedzą na ich temat ze światem.





środa, 14 lipca 2010

Dodatkowe chłodzenie w WL-5460 v2.

Ciepło... ba, gorąco jak cholera! Termometr za oknem wskazuje 32*C, wskazanie z diody procesora w laptopie od kilku dni nie schodzi poniżej 50*C w spoczynku. Nie zdziwiłem się, gdy nagle mój router (OvisLink WL-5460 v2) zaczął się wieszać, chociaż przez ostatni rok nie zdarzyło mu się to ani razu. Dotykam obudowy - gorąca, dotykam złącza anteny - ał! Parzy! Trzeba z tym coś zrobić...





wtorek, 13 lipca 2010

Shadow Complex - poradnik.

Zdobycie "calaka" w Shadow Complex nie jest ani specjalnie trudne, ani wymagające. Wymagane będzie jednak przynajmniej dwukrotne ukończenie gry oraz trochę samozaparcia w nabijaniu 50. poziomu doświadczenia. Poziom trudności nie ma żadnego wpływu na osiągnięcia, więc aby przyspieszyć cały proces, przy drugim przejściu warto przestawić go na "casual".




środa, 7 lipca 2010

Co u mnie słychać? (Wiem, że nikogo :) )

Końcówka czerwca, upłynęła mi pod znakiem egzaminów (obwody do przodu!), które jak się okazało jednak muszę zdać dzięki pewnej luce w systemie rekrutacyjnym Politechniki Śląskiej. Jak się okazało przez rok nikt nie wpadł na pomysł, że któryś z zeszłorocznych maturzystów może chcieć ponownie przystąpić do rekrutacji w tym roku... a na dodatek zamiast matematyki zdawał fizykę. Cóż, czyli jednak będę musiał skończyć elektrotechnikę, na szczęście jeszcze tylko egzamin z fizyki we wrześniu i ewentualnie mechanika, o której lepiej nie wspominać (w skrócie: jak umawiacie się na coś z prowadzącym w marcu to miejcie na uwadze, że w czerwcu może o tym już nie pamiętać)...

Życie, życiem, a grać trzeba :) Pomiędzy nauką, mundialem (Don't cry for me Argentina...) i litrami przelanego piwa, udało mi się ukończyć dwie gierki: Call of Juarez: Więzy Krwii i Shadow Complex.

No to zacznijmy od westernu autorstwa rodzimego Techlandu. O tym, że jest to Polska produkcja łatwo przekona się każdy, kto przyjrzy się nadrukom na etykietach trunków spijanych przez meksykańskich bandziorów:


Sama gra na pewno nie jest dla twórców powodem do wstydu - do specjalnego chwalenia się też zresztą nie. Call of Juarez to typowa strzelanka. Typowa do bólu. Jedynym wyróżniającym się elementem jest miejsce osadzenia akcji, które pociąga za sobą charakterystyczne uzbrojenie i pojedynki rewolwerowców, wywołujące jednak więcej frustracji niż emocji. Strzelanie z coltów i winchesterów nie przynosi żadnej rewolucji (może poza kiepskim systemem osłon), pomimo urozmaiceń w rodzaju walki z grzbietu wierzchowca, albo sekcji "na szynach" (dyliżans, canoe). Opowiedziana historia tez nie jest specjalnie porywająca, ale nie można zarzucić scenarzyście braku prób jej rozruszania przez przeplatanie kilku wątków. Znalazło się tutaj miejsce na poszukiwanie mitycznego skarbu, generała ścigającego głównych bohaterów za dezercję, meksykańskiego macho-bandziora i pięknej femme fatale, która - jak to kobiety mają w zwyczaju - komplikuje relacje pomiędzy głównymi bohaterami. Zakończenia nawet nie trzeba się domyślać - cała oś fabularna stanowi retrospekcję prowadzącą do sceny ukazanej na początku, a sama gra jest prequelem do wydanego kilka lat temu Call of Juarez. Wśród plejady postaci brylują zdecydowanie bracia McCall - ich dialogi i "jednolinijkowce" bywają rozbrajające jak laska dynamitu wrzucona do saloonu w samo południe. Gra prezentuje się naprawdę ładnie za sprawą Chrome Engine 4. Niektóre widoki przyprawiają o szczękopad (rewelacyjny efekt falującego rozgrzanego powietrza), niestety gorzej jest z modelami postaci, które mają różny poziom - od świetnie wykonanych (Ray, Thomas) do wyglądających bardzo "drewnianie" (Marissa, William) - ogółem jednak oprawa graficzna to zdecydowanie mocna strona Call of Juarez.
Zadziwiający jest fakt, że przy multi spędziłem więcej czasu niż przy singlu. Początkowo myślałem, że tryb ten dorzucono "żeby był", ale okazało się że rozgrywka w nim ma mocno arcadowy posmak i pomimo totalnego braku balansu dostępnych klas przynosi całe pokłady zabawy. Obecnie gra raczej mało ludzi, ale wystarczy poczekać i 10 osób do rozegrania meczu zawsze się znajdzie.
Druga część Call of Juarez nie zwojowała rynku, ale nie poniosła także finansowej klapy - jak widać jaka gra, taki wynik. W niskiej cenie gra potrafi zaoferować kilka (kilkanaście jeśli zagłębić się w multi) godzin rozgrywki, akurat na sezon ogórkowy, gdy nie ma większych hitów do ogrania (albo nie ma na nie pieniędzy).

Teraz coś z drugiej strony oceanu: Shadow Complex studia Chair (należącego do Epic Games). Jakiego kalibru to tytuł najlepiej dowodzi chyba to, że na ubiegłorocznym E3 zapowiedział go sam Cliffy B. Tym bardziej dziwi, że wydano go na XBLA, dzięki czemu prawie rok później przeceniono go w promocji Deal of the Week z 1200 MSP na 560 MSP.
Fabuła gry popełniona została przez Scotta Orsona Carda - znanego w świecie autora m.in. "Gry Endera" za którą otrzymał prestiżowe nagrody - "Hugo" i "Nebule". I tutaj mały zgrzyt: albo pan Card użyczył swojego nazwiska wyłącznie w celach marketingowych, albo panowie z Chair poszatkowali jego wypociny, odpowiednio spłaszczając je na potrzeby gry. Cała "intryga" bardzo przypomina filmy ze Steavenem Seagallem w rodzaju "Liberatora", gdzie przypadkowa dziewczyna, przypadkowego bohatera, przypadkowo trafia w ręce terrorystów, przypadkowo mających tajną bazę w miejscu przypadkowego i romantycznego w założeniach pikniku. Dalej mamy już tylko próbę odbicia ukochanej (co ciekawe - planowane), setki wybitych terrorystów -strzelających gorzej od przypadkowego bohatera - i - last but not least - przypadkowe uratowanie kraju kapitalistycznego dobrobytu od planowanego zamachu stanu - ku chwale ojczyzny!
Historia nie zachwyca, rozgrywka za to jak najbardziej! Puszczając całkiem mimo uszu, że to totalna kalka Metroida: strzelanka 2D (z możliwością kierowania ognia "wgłąb ekranu") z mocnym charakterem platformowym i zbieractwem. Nasz bohater (imieniem Jason) podobnie jak Samus kolekcjonuje elementy zbroi przemieniającej go w końcu prawie w półboga, ba niczym Jezus będzie mógł nawet biegać po powierzchni jeziora! Gra jest świetna, oferuje masę zabawy i wciągnęła mnie do tego stopnia, że udało mi się ją scalakować (a w przygotowaniu mam do niej poradnik):



Napisałbym więcej, ale za chwilę zaczyna się mecz :) E'VIVA ESPANA OLE!




Flaszówka: Thingdom


Połączenie tamagotchi z Viva Piniata, przy okazji tłumaczące podstawy genetyki (której w szkole nienawidziłem), a wszystko pod kuratelą londyńskiego Muzeum Nauki - Thingdom. Proste i wciągające.




piątek, 2 lipca 2010

Jak DICE z graczami pogrywa...

Battlefield 1943 przeżywa ostatnio u mnie drugą młodość. Bo dlaczego by nie? Kupiony za 40 zł kawał świetnego, lekko arcadowego multiplayera, z naprawdę dużymi mapami w conquest (czego nie ma BC2), samolotami (czego nie ma BC2) i praktycznie zawsze pełnymi serwerami bez lagów (czego nie ma BC2) ciągle doskonale bawi i na dodatek posiada zaletę w postaci braku płytki, którą trzeba wsadzać do czytnika. Niestety to bardzo zdolne dziecko, pomimo ponad dwóch milionów "sprzedanych" egzemplarzy i tytułu najlepiej sprzedającej się gry DLC ever, zostało przez swoich ojców (i matki) z DICE (albo wujków z EA) prędko zapomniane. Nie mówię tutaj o nowych mapach, o których z początku wspominano bo to sprawa z serii: "byłoby fajnie" (nawet bardzo), ale o poprawie zwykłych błędów, których w BF1943 wciąż jest pełno. Znikające tekstury, dziwaczne zachowanie samolotów przy zderzeniach, niezrozumiałe rozdzielanie graczy z party do przeciwnych drużyn po skończonym meczu, albo babole powodujące zawieszanie się gry po utracie połączenia z serwerem (a czasami po prostu jej zawieszenie bez wyraźnego powodu).



Oczywiście szczerze wątpię, żeby kiedykolwiek, cokolwiek w temacie BF1943 miało się ruszyć - DICE ta gra pewnie mało już interesuje. Sprawę wersji PC przemilczę - całkiem niedawno premiera po raz kolejny została przesunięta (który to raz? Trzeci? Czwarty?) - tym razem na bliżej nieokreśloną przyszłość...
Wszystko to można by zwalić na karb nowego pupila - Bad Company 2, tylko że w tym przypadku wcale nie jest lepiej. Kolejne patche - w których terminy wypuszczenia nikt chyba już nie wierzy - przerzucają balans broni z lewa na prawo, naprawiając jedną rzecz, aby popsuć przy okazji dwie inne. Niektóre sprawy w ogóle puszczane są mimo uszu (np. słaba moc działek AA) za to dodawane są jakieś cuda na kiju jak wypuszczanie flar z helikopterów (tia, bo za łatwo je zestrzelić...). Już nie wspominam o tym, że priorytety błędom nadawane są chyba po rzucie kostką (nomen, omen z ang. dice) bo taki sławny "płotek-domo-burzyciel" z Isla Inocentes czekał na poprawę do trzeciej łatki...
Błędy, błędami, balans, balansem ale co mnie naprawdę w przypadku BC2 zdenerwowało to status VIP, uzyskiwany z kodu dodawanego do każdego nowego egzemplarza gry. Zgodnie z polityką EA reklamowanej szumnym hasłem: "10$ w każdym pudełku". Część "w pudełku" można potraktować dosłownie, bo wszystkie nowe mapy z tzw. "Vip packów" były od początku na płycie z grą. "Nowe" to z kolei złe słowo - nowa była dosłownie JEDNA - Nelson's Bay - pozostałe to wariacje istniejących plansz dostosowane do pozostałych trybów. A pomyśleć, że do pierwszego BC udostępniono za darmo całkiem nowy tryb z ośmioma całkiem nowymi mapami... Rozbrajająco w tym momencie brzmią słowa jednego z oficjeli firmy, jakoby DICE: "Nigdy nie miało brać pieniędzy za nowe mapy" - jakie to wspaniałomyślne, że nie każą nam płacić za coś co od początku de facto mamy. Płacić za to trzeba zarówno za nowe skiny dla postaci jak i nowy tryb kooperacji. Oczywiście najlepiej cieszmy się, dają coś za darmo, zamiast wypuszczać 5 nowych map za 1200 MSP... Ciekawi mnie też niezmiernie jak supportowany będzie nowy Medal of Honor, w którym DICE macza palce, ale biorąc pod uwagę, że bety na X360 jak nie było, tak nie ma, zaczynam mieć obawy...




wtorek, 29 czerwca 2010

Kolejna fantazja chorzowskich służb miejskich...

Mamy już w Chorzowie Batorym prawdopodobnie najlepsze rondo na świecie, a dwa dni temu do miejskich cudów dołączyła latarnia naprzeciw mojego domu przy ul. Wolności:




Szkoda, że na końcu przewodu nikt nie zamontował wtyczki, którą wtykałoby się do gniazda w ścianie domu...




piątek, 25 czerwca 2010

Deal of the Week - Worms 2: Armageddon

Co można kupić na XBL za 400 MSP? Trochę ciuszków dla avatara, paczkę z samochodami do Forzy, theme do dashboard'a, kilka starszych gierek Arcade, a dzięki promocji "Deal of the Week" także kilka nowszych np. Worms 2: Armageddon - co jakiś czas temu zrobiłem.




środa, 16 czerwca 2010

Tough luck - on, Tilt - on, Catch - on... - Firefight is BACK!

Nareszcie! Bungie oficjalnie zapowiedziało i pokazało nowy, ulepszony Firefight w Halo: Reach! Tryb otrzyma kilka wariantów rozgrywki np. Classic (zasady jak w ODST), które będzie można w dowolny sposób modyfikować (zmieniać ustawienia czaszek, zdrowia, broni itd.). To wszystko jednak szczegół w porównaniu z tym, że wreszcie będzie można wyszukiwać ludzi do gry w ramach matchmakingu! Coś czuję w kościach, że Reach zagości w czytniku mojej konsoli na naprawdę długo.





poniedziałek, 14 czerwca 2010

E3 2010 #2: Po konferencji MS...

No i już wszystko wiadomo. Dzięki świetnemu streamowi na Gametrailers (który mam nadzieję się naprawi do konferencji EA) każdy mógł zobaczyć co w tym roku przygotował dla nas Microsoft.

Gry
Niestety konferencja pozostawiła na tym polu dosyć duży niedosyt. Super, że pokazano po raz pierwszy materiały z kampanii Halo: Reach (będą walki w przestrzeni kosmicznej!), jeszcze lepiej, że Cliffy B. zaprezentował rewelacyjny co-op dla czterech osób w Gears of War 3. Pierwszy gameplay z MGS: Rising również prezentuje się rewelacyjnie (można ciąć arbuzy!). Nie po pisał się za to "Czarny Piotruś" Molyneux, przynosząc tylko krótki trailer Fable 3, na którym oczywiście niewiele jest samej rozgrywki... Ale największym rozczarowaniem jest zapowiedź tylko jednej nowej gry na wyłączność, o nazwie kodowej "Kingdoms" tworzonej przez Crytek (ciekawie czy na CryEngine). Mam nadzieję, że o innych ciekawych grach zgodnie z obietnicą prowadzącego dowiemy się jeszcze w tym tygodniu.
Później był już tylko Kinect - głaskanie tygrysa, jazda samochodzikiem, bieganie, skakanie, bieganie i osobisty trener... LITOŚCI! Zero gier na na Kinect'a dla hardkorowców, bo pokazane Star Wars zdecydowanie na takie nie wyglądało (a że wyglądało słabo to swoją drogą), a nowa produkcja Turn 10? Co to w ogóle ma być? Wirtualny salon samochodowy? Nowa Forza? Produkt z serii "zróbmy coś na nową zabawkę to dadzą nam kasę na poważne rzeczy?" W każdym razie wyjdzie w 2011 roku...

LIVE
Tam, da, dam - fanfary! BĘDZIE POLSKI LIVE! Zgodnie z tym co powiedziano dosłownie w 5 sekund na prezentacji, usługa XBL zostanie udostępniona we wszystkich krajach, gdzie X360 jest oficjalnie sprzedawany. Potwierdziły to już informacje polskiego oddziału firmy. Całość ma wystartować jesienią BIEŻĄCEGO roku! Czyli wreszcie awansowaliśmy do rangi "cywilizowanego kraju"? Niekoniecznie, bo np. w USA gracze będą mogli oglądać ESPN za darmo w ramach abonamentu Gold...

Sprzęt
Przez całą konferencję, miałem wrażenie, że ten duży, biały devkit nie stoi tam przypadkowo i bam! Kolejna niespodzianka - poranna plotka o nowej wersji konsoli potwierdziła się. Nowa konsola na pierwszy rzut oka nie wydaje się dużo mniejsza od poprzedniczki, ale gniazdo zasilania wskazywałoby na to, że zasilacz znajduje się wewnątrz. Po odjęciu "krawężnika" oszczędność jest już spora. Jednak dalej trzeba podłączać "krawężnik" - więcej fotek: pod tym adresem. Warto zwrócić też uwagę na nowy lakier w wersji "piano black" - patrząc na to jak podobna obudowa mojego telewizora szybko łapie kurz i na to jakie ilości ciepła wytwarza X, mam wrażenie, że po tygodniu będzie on przypominał kłębek kurzu... Mam nadzieję, że któryś z dziennikarzy będących na konferencji (egzemplarz nowego modelu dostał każdy uczestnik) zdecyduje się szybko otworzyć swojego nowego Xboxa :)






E3 2010 #1: Umarła "Natalka" niech żyje...

...Kinect? Bo tak właśnie brzmi oficjalna nazwa dla "projektu Natal", jaką Microsoft nadał swojej kamerce przy okazji specjalnie zorganizowanej "przed-premiery". Produkt reklamowało show Cirque du Solei - podobno sporę wrażenie robił pokaz gry na Nat... Kinect'u na kanapie zawieszonej kilka metrów nad ziemią. Sami przekonamy się o tym w środę, kiedy Microsoft umożliwi zobaczenie retransmisji imprezy za pomocą XBL.
Sama zmiany nazwy jest troszeczkę kontrowersyjna - większość ludzi przyzwyczaiła się już do "Natala", ale de facto żadna większa kampania reklamowa nie miała jeszcze miejsca - co z pewnością w najbliższym czasie się zmieni. Swoje potwierdzenie znalazły przecieki dotyczące wyglądu urządzenia, które prezentuje się tak jak na zdjęciach devkitów i materiale z niedawnej konferencji developerskiej (może podstawka jest mniejsza):


Ujawniono także kilka gier m.in. Kinectimals (podróbkę EyePet'a z PS3), Kinect Sports (podróbkę Wii Sports), Joyride (zapowiedziane rok temu arcade'owe wyścigi) oraz grę z uniwersum Star Wars (yay!), która ma zostać pokazana na oficjalnej konferencji MS.
Nowy kontroler wywołuje póki co umiarkowanie pozytywne reakcje. Część ludzi jest zachwycona nowymi możliwościami jakie stwarza (szczególnie pod względem obsługi interfejsu, która i u mnie wywołuje zaciekawienie), zdecydowana większość czeka na możliwość własnoręcznego ("własnociałowego"?) wypróbowania nowej zabawki, a reszta nazywa ją z kolei "ulepszonym EyeToy'em" (ORL?) - co do tych ostatnich to zgaduję, że część komentarzy pod artykułami z Move będzie zawierała słowa "ulepszony" i "Wiilot" w różnych kombinacjach...
To co na razie przedstawiono nie wywołuje we mnie jakiegoś huraoptymizmu (tak samo jak Move i inne "cuda na kiju") - sam chętnie sprawdziłbym tą zabawkę, ale nie mam zamiaru jej kupować - wolę wygodnie posadzić mój szanowny tyłek na kanapie i wziąć pada w dłonie - zwłaszcza, że właśnie zaczął się 6x exp week w Gears of War 2.




sobota, 12 czerwca 2010

Dodano do listy #4: Pirates Of the Caribbean: Armada of the Damned



Gra o piratach, której akcja toczy się w filmowym uniwersum "Piratów z Karaibów"? Na dodatek action RPG z otwartym światem w stylu Fable? Hell Yeah! Na pokazanym materiale nie widać za wiele, ale w oczy rzucają się trochę słabe tekstury i niestabilny framerate. Z drugiej strony bitwy na morzu wyglądają epicko (ciekawie czy będą w nich uczestniczyć więcej niż dwa statki), na dodatek statek, załogę i bohatera można kustomizować, a system walki może być całkiem interesujący (możliwość walki dwoma rapierami, specjale jak zianie ogniem, kontry, parowania). Trzeba czekać na więcej materiałów z rozgrywki, ale tytuł bardzo mnie zainteresował.




czwartek, 10 czerwca 2010

3D w PS3 - dzień, w którym zatrzymała się Ziemia?

10 czerwca - dzień, w którym Sony (jak samo twierdzi) po raz kolejny odmieni obraz elektronicznej rozrywki. Dzień, w którym za pomocą uniwersalnej łatki każdy egzemplarz Playstation 3 otrzyma możliwość wyświetlania trójwymiarowego obrazu. Ten dzień właśnie nadszedł. I co? I nic...

Bo po pierwsze - nie każdy, ale jedynie obywatele (czyt. osoby mające założone konto na dany kraj) pięciu wybranych krajów. Po drugie w 3D zobaczymy jak na razie jedynie cztery wybrane gry (z czego trzy z PSN), które można zakupić w specjalnym zestawie 3D Collection za jedyne 30 euro. Po trzecie, znowu "nie każdy", ale jedynie garstka wybrańców posiadających telewizory 3D. Nie wiem jak sytuacja z nimi prezentuje się "w bardziej cywilizowanych miejscach", ale zaryzykuję stwierdzenie, że w Polsce posiadaczy takich TV można zliczyć na palcach jednej ręki, a połowę z nich bardziej interesuje fakt posiadania kolejnego snobistycznego gadżetu niż hardcorowe granie w trójwymiarze. Nie dziwię się Sony - wszakże to oni opatentowali jedną z technologi 3D i włożywszy grube miliony w jej rozwój muszą teraz jakoś forsować swój produkt. A nie ma chyba lepszej metody promocji, niż danie czegoś za darmo? Szkoda, że to "za darmo" staje się dostępne dopiero po wydaniu ponad 8000 zł na nowy telewizor. Nowa generacja konsol (trwająca już/dopiero 5 lat) wymusiła już na graczach zakup nowych telewizorów przy okazji przeskoku na osławione "Haj-Definiszyn". Czy potrzebujemy kolejnego skoku w przód, wymuszającego kolejny wydatek? Biorąc pod uwagę, że gier wykorzystujących w pełni potencjał FullHD (a więc działających w pełnym 1080p) jest jak na lekarstwo - NIE. Tym bardziej, że przejście w trzeci wymiar wymaga renderowania przez sprzęt ponad dwukrotnie większej ilości klatek niż dotychczas (chcąc zachować płynne 60 klatek w 3D trzeba renderować ich co najmniej 120 + bufor na ewentualne wahania), co wymusza z kolei na twórcach obniżenie rozdzielczości tworzonych gier. Zapowiedziany przez Sony Killzone 3 po przejściu w tryb 3D przeskalowuje się podobno z 720p do 600p, dla zachowania płynności obrazu. Na obecnej generacji konsol wydaje się więc bardziej krokiem w tył niż skokiem do przodu. Na dodatek głośno głoszona "rewolucja" tak naprawdę ma jak na razie nikłe znaczenie dla samego gameplay'u, będąc jedynie kolejnym graficznym wodotryskiem. Sporo czasu minie pewnie, aż przyjdzie nam zobaczyć naprawdę rewolucyjne zastosowanie 3D - czego dowodzi chociażby przykład kolejnej "rewolucji" - sterowania ruchowego na Wii, gdzie początkowo większość gier miała obsługę Wiilota wrzuconą na siłę. Myślę, że na prawdziwą rewolucję w tym temacie przyjdzie nam poczekać dopiero do kolejnej generacji konsol, a jak wynika ze słów analityków, ma ona prędko nie nadejść... NVIDII, która promuje swoją własną technologię 3D na PC'tach świata nie zwojowała, ciekawie czy Sony się uda.

O technologi wyświetlania obrazu 3D pisałem już wcześniej przy okazji pokazu telewizora Bravia 3D w Katowickim Sony Centre.




niedziela, 6 czerwca 2010

Info o Deus Ex: Human Revolution


Trochę informacji o nowym Deus Ex'ie z wywiadu Eurogamer'a:

Akcja gry toczy się 25 lat przed wydarzeniami z jedynki - technologia "nanoimplantów" jest dopiero w fazie prototypów, za to implanty mechaniczne (jak np. ramię bohatera widoczne na trailerze) cieszą się olbrzymią popularnością. W czasie gry odwiedzimy pięć metropolii m.in. Szanghaj, Detroid i Montreal. Społeczeństwo je zamieszkujące ma łączyć w sobie cechy ludzi z czasów renesansu i cyberpunkowe archetypy.
Główny bohater gry nazywa się Adam Jensen - pracuje on jako specjalista do spraw bezpieczeństwa i ochrony w jednej z amerykańskich firm zajmujących się biotechnologiami. Według twórców bohater posiada bogatą przeszłość i ma stać się jednym z głównych ogniw w międzynarodowym spisku. W trailerze można zobaczyć jak budzi się on w swoim mieszkaniu (mającym być jedną z lokacji dostępnych w grze) po operacji przeszczepienia mechanicznej protezy ręki. Jensen stracił kończynę w wypadku, który niemal kosztował go życie. W trakcie gry będziemy mogli rozbudować ciało Adama za pomocą innych mechanicznych implantów, co ma umożliwić np. uderzanie pięścią z nadludzką siłą lub ukrywanie się z wykorzystaniem kamuflażu optycznego.
Akcja przedstawiona jest z perspektywy pierwszej osoby, ale kiedy bohater przylega do osłony lub wykonuje ruchy powalające (takedowns) przełącza się w tryb TPP aby lepiej ukazać nasze działania.
Gra wykorzystuje mocno zmodyfikowany silnik Crystal firmy Crystal Dynamics (twórcy m.in serii Legacy of Kain i nowych odsłon Tomb Raidera). Za trailer odpowiedzialna jest należąca do Square - Enix (wydawca gry i właściciel Eidos Montreal) firma Visual Works z Tokio. Premierę zaplanowano na pierwszy kwartał 2011 roku, ale ze względu na dużą złożoność produkcji może ona ulec opóźnieniu (czyli zgodnie z zasadą Murphy'ego na pewno ulegnie). Możliwe, że pierwszy gameplay zostanie pokazany na E3.

Na deser kilka screenów (źródło: PPE.pl):








sobota, 5 czerwca 2010

Nowy bohater Half-Life'a ?


Nawet największym się zdarza :) (PPE.pl)




Dodano do listy #3: Vanquish & Fallout: New Vegas


Ciąg dalszy dzisiejszych nowości trailerowych - Vanquish, czyli nowa gra Shinji Mikamiego, twórcy Devil May Cry i Resident Evil. Wygląda to jak Gears of War "na speedzie" z domieszką Lost Planet i motywami z anime (zawracanie pocisku do lufy) - czyli całkiem interesująca mieszanka. Patrząc na poprzednią produkcję Platinum Games - Bayonette - można być spokojnym o jakość. Mam tylko nadzieję, że tym razem połowy uwagi nie będzie potrzeba przeznaczać na samo ogarnięcie tego co dzieje się na ekranie jak w przypadku przygód wiedźmy....

Drugi trailer udostępniony przez IGN prezentuje "pierwszy" gameplay z Fallout: New Vegas!

"Pierszy" gdyż wygląda to dokładnie jak Fallout 3. Może lekko zmieniono kolorystykę, ale to nadal ten sam silnik, te same obiekty, a całość zaczyna lekko trącić myszką (szczególnie modele postaci). Oby fabuła - zgodnie z obiecywaniami twórców - była pierwszorzędna (a najlepiej żeby była tym dla trójki czym dwójka dla jedynki), bo niedobrze by było gdyby nowy "nuklearny opad" okazał się klapą...




Dodano do listy #2: Deus Ex: Human Revolution


Jeden dzień bez internetu, a tutaj takie rzeczy wypływają. Cyberpunkowy klimat po prostu wylewa się z trailera czemu towarzyszy świetny montaż i muzyka. Chyba najlepszy trailer CG jaki widziałem od dłuższego czasu, który doskonale spełnia swoje "hajpotwórcze" zadanie. Nie wiadomo czy gra będzie hitem jak jedynka czy (delikatnie mówiąc) średniakiem jak dwójka, ale za trailer należą się brawa!
Zastanawia mnie ten trójkąt w miejscu "A" w podtytule gry - nawiązanie do jednego z przycisków na dualu? Przecież nowego Deusa zapowiedziano na wszystkie trzy platformy...




czwartek, 3 czerwca 2010

Ciągle Dragon Age...

Kolejne godziny gry tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że lokalizacja DA to po prostu fuszerka. Właściwie brakuje tylko, żebym znalazł gdzieś błąd ortograficzny, bo literówki, albo brakujące litery przestały mnie już dziwić. Tak samo jak określanie tego samego przedmiotu różnymi nazwami np. utworzona pułapka zatrzaskowa, w menu wyboru okazuje się pułapką kolczą, a po ustawieniu pułapką szponu... Nie wiem też kto zdecydował się przetłumaczyć "Duelist" na - uwaga, uwaga - "Szampierz". W słowniku takie słowo nie występuje, wygrzebałem gdzieś w internecie, że dawniej oznaczało ono: "rywala, współzawodnika, współzalotnika". Dlaczego tłumacz nie zdecydował się na użyte chociażby w D&D słowo "szermierz", które chociaż nie do końca precyzyjne to dość dobrze oddaje wyrafinowany styl walki tej klasy? Na pocieszenie pozostaje to, że w radosnej twórczości ktoś nie zdecydował się na "pojedynkowca"... Problem jak się okazało sprawiło także rozróżnienie słów "drake" i "dragon" dzięki czemu w opisie questa wymienione jest co innego niż otrzymujemy w nagrodę. No, ale nie pastwię się już więcej nad ekipą tłumaczącą (niechaj spłoną...).




sobota, 29 maja 2010

Przygody Szarego(ej) Strażnika(czki)

Do napisania zostało ostatnie sprawozdanie z laborek, we wtorek dwa kolokwia, w środę kolejne zaliczenie, tymczasem ja zamiast zostawić w czytniku dobrą na krótkie partie FIFE zacząłem drugą zakupioną w promocji grę - Dragon Age: Początek - chociaż obiecywałem sobie, że tego nie zrobię aż do wakacji... Trzeba było zostać przy pierwotnym planie, oj trzeba było...




wtorek, 25 maja 2010

Dodano do listy #1: Enslaved: Odyssey to the West

Wczoraj na Gamespot'cie pojawił się wywiad z Tameem Antoniades'em - jednym z twórców zapowiedzianej niedawno za pośrednictwem GT TV gry Enslaved: Odyssey to the West.



Gra zapowiada się na bardzo smakowity kąsek - połączenie Heavenly Sword z Uncharted, dwójka nietuzinkowych bohaterów (chociaż nazywanie jednego z nich Monkey nie jest moim zdaniem najlepszym pomysłem) oraz bardzo ładny design i grafika (zieleń!) - gra oficjalnie ląduje na mojej liście tytułów do sprawdzenia. A okazją do tego będzie na pewno mające się ukazać przed premierą (jesień tego roku) demo.




piątek, 21 maja 2010

Halo: Reach Beta #3

Beta, beta i po becie - wczoraj serwery zostały wyłączone, a graczom przyjdzie czekać do września, żeby kontynuować zmagania na Reach. W "czytaj więcej" trochę o trybie Generator Defense, ogólnych oczekiwaniach i oczywiście kolejna porcja screenów.





Kudosy dla EA!

Wielkie brawa należą się polskiemu oddziałowi Electronics Arts za zorganizowanie we współpracy z kilkoma dużymi sklepami (m.in. Saturn, Ultima.pl, PSXExtreme) akcji "2 za 1", dzięki której do 6 czerwca przy zakupie wybranej, nowej pozycji z listy, drugą dostaje się za 1 (słownie: jeden) złoty! Co najlepsze - nie wybrano do tej promocji żadnych crapów, ani staroci, a prawdziwe hity pokroju Mass Effect 2, Bad Company 2, Left 4 Dead 2 i nowości mające premierę nie dalej niż miesiąc temu (Skate 3 i 2010 FIFA World Cup). Dwie świetne gry za 170 zł? I to w naszym kraju? O tak!

Troszeczkę szkoda, że Dragon Age jest w zlokalizowany, ale jakoś przeboleję. Kodów na DLC w pudełku oczywiście nie było, ale po mailu ze zdjęciem paragonu wysłanym pomocy technicznej zostały one dosłane w ciągu pół godziny. EA - oby tak dalej!




wtorek, 18 maja 2010

Star Ocean: The Last Hope - gwiezdny ocean głupoty, ostatnia nadzieja i drugie dno...

Pogrywam sobie od dłuższego czasu i ze sporymi przerwami (które z imienia można by nazwać Halo: Reach i Gears of War 2) w grę co się zowie Star Ocean: The Last Hope. Kupiona okazyjnie za niecałe "sześć dych", reprezentująca podupadły trochę na konsolach stacjonarnych gatunek jRPGów. Gatunek przeze mnie bardzo swego czasu lubiany (PS2 i wiele doskonałych tytułów), w którym z czasem coraz bardziej zaczęły mi doskwierać pewne wady. Doszło nawet do tego, że przy Shadow Hearts 3 powiedziałem sobie: "nigdy więcej!" nie mogąc znieść kolejnej "egzotycznej" postaci w drużynie (Wielki Kot? Wampirzyca przypominająca aparycją ludzika Michelin?), na szczęście z gatunkiem przeprosiłem się przy okazji świetnego Lost Odyssey (chociaż w momencie dołączenia do drużyny dwójki dzieciaków - nota bene wnuków głównego bohatera - myślałem, że coś mnie trafi...). Jeżeli nie jesteś zaznajomiony z jRPGami, albo treść w nawiasach uważasz za nienormalną, to przed kliknięciem na "czytaj więcej" lepiej weź głęboki oddech...





sobota, 15 maja 2010

Od Graczy dla Graczy #1

Całkiem przypadkowo, bo przeglądając komentarze pod jednym z wpisów na Kotaku, natrafiłem na link do ciekawego coveru piosenki Red Hot Chilli Peppers "Snow (Hey-Oh)":



Jak się okazało nie jest to jednorazowy "wybryk", gdyż grupa odpowiedzialna za utwór - Palette-Swap Ninja posiada na swoim koncie kilka podobnych przeróbek piosenek innych wykonawców, utrzymanych w "konsolowo-komputerowych" klimatach. Nie dość, że ich teksty są śmieszne (oczywiście o ile rozumie się o co chodzi) to od słuchania nie puchną uszy (w przeciwieństwie do piosenek niektórych polskich "gwiazd"). Z twórczością Palette-Swap Ninja można zapoznać się na oficjalnej stronie zespołu.




piątek, 14 maja 2010

20k GS'u minęło...

Dzisiaj (14.05.2010) o godzinie 12:49 po 2 latach, 1 miesiącu, 2 dniach, 34 grach, 982 osiągnięciach i 1 RRoD'zie udało mi się dobić do 20 000 GS na XBL (czyli jak niektórzy pewnie stwierdzą: przekroczyłem kolejną granicę "no-life'a") :D Szczęśliwym wybrańcem, którego z pomocą tego wpisu zapamięta historia okazał się achievement Colosseum Charter (Broke into the top 30 in solo or team battle rankings.) w grze Star Ocean: The Last Hope.





środa, 12 maja 2010

E3 2010 - lista życzeń.

Już za miesiąc w Los Angeles rozpocznie się impreza, której wszyscy gracze wyczekiwali przez okrągły rok - E3. Najnowsze gry, najświeższe premiery, innowacje, koncepcje, niezwykły feeling tych targów i hostessy - to wszystko dla zaproszonych dziennikarzy. Nam, zwykłym graczom pozostaje tona newsów, nowe trailery i przekazy na żywo z konferencji prasowych. Jednak każdy kto choć trochę interesuje się tym wydarzeniem, ma wobec tego co zostanie pokazane pewne oczekiwania - moje spisałem poniżej.




środa, 5 maja 2010

Halo: Reach Beta #2

Przygody z wersją beta Halo: Reach ciąg dalszy - kilka słów o grafice i trybach z wyróżnieniem jednego, całkiem nowego - INVASION.




wtorek, 4 maja 2010

Halo: Reach Beta #1

Wreszcie jest! Po długim okresie oczekiwania Bungie udostępniło za pomocą dysków z kampanii ODST wersję beta najnowszego Halo. Plik waży 1.2 GB i wbrew pozorom ściągał się całkiem żwawo zaraz po ogłoszeniu startu testów. Niestety jest jeden zgrzyt - dysk ODST musi być cały czas w napędzie, gdyż bety nie można odpalić inaczej niż przez odpowiednią opcję w menu. Pewnie miało to na celu ograniczenie liczny graczy tylko do tych, którzy na prawdę mają dysk uprawniający do wzięcia udziału w becie. Nie wiem jak wygląda sprawa w przypadku pobierania bety przez kod (dostępny dla "wybrańców") - ale osobna aplikacja, taka jak np. przy demach byłaby wygodniejsza. Dane pobrane, wciskam "play" i...




niedziela, 2 maja 2010

Tabaka

Jedną z rzeczy, która towarzyszy mi przez większość mojego życia jest katar, a raczej tzw. "permanentny katar". Jest wiosna - pociągam nosem - przychodzi lato - pociągam nosem - nadchodzi jesień - pociągam nosem - mamy zimę - pociągam nosem... bardziej niż zwykle. Bardzo denerwująca przypadłość, której przyczyny nie może ustalić żaden lekarz (najbardziej prawdopodobne uczulenie na kurz - raczej ciężko go unikać), ma też swoje pozytywne strony: zawsze mam przy sobie paczkę chusteczek, co nie raz "ratowało" kolegów w technikum i dzięki niemu poznałem... tabakę. Początkowo doceniałem w niej głównie możliwość "szybkiego oczyszczenia" nosa i efekt "orzeźwienia", z czasem zacząłem doceniać walory smakowe sproszkowanego tytoniu, dzięki czemu tabaka na stałe zadomowiła się w mojej kieszeni - zaraz obok wspomnianej wcześniej paczki chusteczek. Aktualnie na moim biurku znajdują się trzy tabakiery z różnymi rodzajami "snuffa".




niedziela, 25 kwietnia 2010

Gears of War 2

Gears of War było chyba piątą grą, którą odpaliłem na mojej "trzysta-sześćdziesiątce" i jednocześnie pierwszą wywołującą przysłowiowy "opad szczeny"... nie, to za mało powiedziane. Po zobaczeniu grafiki w "gyrosach" moja szczęka zatoczyła się do kąta, podobnie jak szczęki zebranych na wakacyjnej popijawie gdzie przygody Marcusa Fenixa służyły za "party game" (starym zwyczajem: po życiu, wtedy też Budyń nadał nowe znaczenie słowu "blindfire" - najpierw naciskając spust, a dopiero później celując, zwykle trafiając wroga dwoma ostatnimi nabojami w magazynku...). A wypada w tym momencie dodać, że graliśmy wtedy na zwykłym TV SD. Pierwszą część "girsów" skończyłem czterokrotnie, zaliczając wszystkie poziomy trudności, za każdym razem świetnie się bawiąc bo zarówno mechanice rozgrywki (system chowania się za osłony, wypruwanie flaków piłą zamontowaną na Lancerze) jak i fabule (o ile sama historia miała dziury, to postacie członków oddziału Delta rekompensowały wszystko) nie można było niczego zarzucić. A pewnego majowego popołudnia 2008 roku pojawił się gameplay trailer drugiej drugiej części, w której Cliffy B wypowiedział zdanie na stałe zadomowione od tamtej chwili w słowniku graczy: "Bigger, better and more badass" - już wtedy wiedziałem, że muszę w to zagrać...




niedziela, 18 kwietnia 2010

Ten tydzień sponsorowany jest przez...





czwartek, 15 kwietnia 2010

Rozwiązanie problemu "uciekających" przewodów

Od kiedy mam laptopa, na moim biurku zadomowiło się kilka "niezbędnych" przewodów. W końcu trzeba jakoś podłączyć ładowarkę, drukarkę, telewizor, a jak i obraz to także dźwięk do zewnętrznych głośników. Wszystkie te przewody mają jedną wspólną cechę (właściwie to mają ich całkiem sporo...) - zamiast siedzieć spokojnie na powierzchni blatu, zsuwają się i lądują za nim, przez co chcąc ich użyć, trzeba najpierw zanurkować pod biurko, co nieraz kończy się guzem... Nigdy więcej! Wszystko to za sprawą małego, niepozornego...




wtorek, 13 kwietnia 2010

"3D" we własnym "M" - pokaz telewizora Bravia Full HD 3D w Sony Centre Katowice.

Wiele naczytałem się o - jak to specjaliści od PR zwykli nazywać - "rewolucji" w sposobie oglądania telewizji, którą sponsorują cyfra "3" i litera "D". Opinie były jednak podzielone – jedni idąc wyznaczonym przez marketing szlakiem rozpływali się nad nową technologią, inni z kolei pozostają raczej sceptycznie nastawieni, chłodno stwierdzając, że: "lepiej jeszcze poczekać". Samemu nie dane było mi obcować z telewizorami wykorzystującymi ten efekt - gdyż jak na razie prezentowano je wyłącznie na wielkich targach w rodzaju gamescom, CES czy CeBITu – tym bardziej ucieszyłem się, gdy w radiu, pomiędzy informacjami, a Lady Gagą usłyszałem reklamę Sony Centre Katowice (mieszczącego się w Silesia City Center), zapraszającą do samodzielnego zapoznania się z najnowszym modelem Bravii Full HD 3D.




sobota, 10 kwietnia 2010

Custom theme dla X360 [UPDATE].

Ostatni update dashboard'a konsoli otwarł szeroko wrota portu USB. Umożliwia to wykorzystanie pendrive'ów do przechowywania save'ów, dem, a nawet instalować na nich gry. Nic nie stoi także na przeszkodzie, aby wgrać za ich pomocą nowe motywy dashboarda stworzone przez użytkowników - są one równie ładne co te dostępne na marketplace, ale zupełnie darmowe!





piątek, 9 kwietnia 2010

Historia pewnego przewodu...

"Nawet w najbardziej skomplikowanym układzie, wystarczy wymienić tylko jeden przewód..."

Stary Indianin o egzaminie technicznym.


Dzisiejszy, dzień obfitował w niespodzianki - najpierw "dycha" z infy (drugie w życiu samodzielne starcie z C++), chociaż tutaj zadziałała raczej praktykowana już w pierwszym półroczu metoda "hit & run" (AKA "przyjdź, wyjdź i zrób za tydzień"), ale tego co stało się później się nie spodziewałem... Gram sobie w Snatcher'a na laptopie, a tutaj nagle komunikat o niskim stanie baterii...




czwartek, 8 kwietnia 2010

Red Dead Redemption - free roam multiplayer.



Holy shit! Właśnie RDR wskoczyło na listę must have'ów tego roku. Jak jeszcze dadzą Colt Single Action Army to będę wniebowzięty.




środa, 7 kwietnia 2010

Snatcher.

Gram sobie ostatnio w Snatchera na emu Kega Fusion i odkryłem, że można tam w prosty sposób nagrywać gameplaye. Efekt (w ramach akcji "Kreatywnego-zajmowania-się-wszystkim-tylko-nie-nauką") poniżej, niestety kompresja na YouTube dosyć ostro dała w kość czcionce.

Więcej o grze (i może kolejny gameplay) postaram się zamieścić w weekend.




poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Wielcy przegrani - Troika Games.


"Było ich trzech, w każdym z nich inna krew..."

Taką lekką parafrazą znanej piosenki, najlepiej chyba będzie rozpocząć historię firmy, dla której liczba "3" okazała się - jak na ironię - najgorszą wróżbą. Troika (z ros. trójca) Games była studiem tworzącym gry oryginalne i nietuzinkowe, które zawsze mimo braku "ostatniego szlifu", potrafiły wciągnąć w swój świat jak odkurzacz przemysłowy. Niestety o samej firmie, tak jak o jej grach pamięta dzisiaj niewielu, ale zacznijmy od początku...




sobota, 3 kwietnia 2010

Spec Ops party.

Od razu widać co rozdają ZA DARMO na XBL ^^




piątek, 2 kwietnia 2010

BLUR - multiplayer beta.


Najnowszy projekt Bizzare Creations znanego głównie z serii Project Gotham Racing, początkowo w ogóle nie wzbudził mojego zainteresowania. O ile screeny prezentowały się całkiem ładnie, to na pokazanych trailerach gra wyglądała jak NFS "na haju". Pomieszanie prawdziwych, licencjonowanych fur z power up'ami, doprawione wybuchami, neonami i wyraźnym tytułowym rozmyciem (blur) potęgującym wrażenie prędkości, wywoływało bardziej uśmieszek pogardy niż odczucie, że to "warta zachodu" produkcja. Na betę trybu multiplayer dla X360 zapisałem się bardziej "dla zasady" (jak za darmo to biorę!), a nie z czystego zainteresowania. Jakże bardzo się co do tej produkcji pomyliłem...




sobota, 27 marca 2010

Chime - Lumines spotyka Tetrisa.

Na pytanie czym jest Chime najlepiej odpowiada chyba hasło: "nieślubne dziecko Tetrisa i Lumines". Cała zabawa opiera się o układanie kolorowych klocków o różnych kształtach, w większe bloki (quady - co najmniej o rozmiarach 3 x 3) i powiększaniu ich zanim zdążą "wtopić" się w tło, co dzieje się gdy dotrze do nich nieustannie skanujący planszę pasek "beat'u"...




piątek, 26 marca 2010

Ghost Recon - live action trailer.



W stylu "We are ODST" i równie dobre.




wtorek, 23 marca 2010

Wiedźmin 2 - pierwszy zwiastun.

Bez wątpienia eGRAnizacja cyklu powieści o Geralcie z Rivii okazała się jednym z największych sukcesów rodzimego rynku growego. Liczne nagrody (m.in. tytuł RPG roku 2007 od prestiżowego serwisu IGN) i wysoka średnia ocen (86 według serwisu Metacritics) potwierdziły, że "Polak (jednak) potrafi". O tym, że kontynuacja powstaje wiadomo było od czasu zeszłorocznego "przecieku", ale problemy z wydawcą stawiały całe przedsięwzięcie pod znakiem zapytania. Ostatnie dni przyniosły informacje o współfinansowaniu projektu studia CD Projekt Red przez spółkę Agora (wydawca m.in Gazety Wyborczej), dzisiaj z kolei serwis Gametrailers.com opublikował pierwszy, oficjalny trailer tej wypatrywanej przez fanów produkcji. Więcej informacji ma zostać ujawnionych na konferencji prasowej CD Projektu w najbliższy czwartek.





poniedziałek, 15 marca 2010

Metro 2033 - premierowy trailer.

Już jutro (w Polsce w piątek - 19 marca) na półki sklepowe zawita jeden z potencjalnych "cichych hitów" tegorocznej wiosny - Metro 2033. W związku z tym wydarzeniem na portalu Gametrailers.com pojawił się ekskluzywny trailer reklamujący produkcję studia 4A Games.





sobota, 13 marca 2010

Power Gig - (r)ewolucja w świecie gier muzycznych?



Rynek gier "gitarowych" zdominowany jest od kilku lat przez dwa molochy w postaci Guitar Hero i Rock Band'a. Początkowy "boom" na te tytuły z czasem znacząco przygasł, głównie przez politykę wydających je firm, które zachęcone sukcesem zaczęły masowo wypluwać nie przynoszące znaczących innowacji sequele i spinn-off'y. Dla niektórych ten gatunek gier jest już stracony, ale na tegorocznym GDC pokazano coś, co można nazwać "brakującym ogniwem" między grami, a prawdziwym życiem - przynajmniej dla gier muzycznych...





niedziela, 7 marca 2010

Battlefield: Bad Company 2 - minirecenzja


Korzystając z okazji (serwery EA znowu padły...) krótka recenzja BF:BC2 w stylu Kotaku.





środa, 3 marca 2010

Halo: Reach Multiplayer trailer



THIS IS AWESOME! Widać nowy system animacji (wreszcie oparty o mo-cap), rozgrywka wydaje się szybsza i pojawiły się nowe tryby. Byle do maja, a na wrzesień kolejny w tym roku preorder.




piątek, 26 lutego 2010

Firewalker - nowe DLC do Mass Effect 2!

Już pod koniec marca, wszyscy gracze posiadający Mass Effect 2 wraz z dostępem do sieci Cerberusa (kod dołączany do każdego nowego egzemplarza gry) będą mogli pobrać kolejne bezpłatne rozszerzenie o nazwie Firewalker.




czwartek, 25 lutego 2010

Mass Effect 2: Poradnik dla poziomu Insanity.

W poniedziałek ukończyłem po raz drugi Mass Effect 2 – tym razem na poziomie Insanity, pieczętując tym calaka w tej grze. Droga przez "szaleństwo" była dosyć wyboista: z początku wymagająca, w pewnych momentach arcytrudna, później przez chwilę aż za łatwa, żeby na końcu znowu wybić biednemu Shepardowi kilka razy zęby... Najważniejsze, że w końcu się udało!
Ze wszystkimi, którzy zmagają się z wyzwaniem jakim niewątpliwie jest najwyższy poziom trudności chciałbym podzielić się kilkoma radami i spostrzeżeniami, jakie nasunęły mi się podczas rozgrywki.





środa, 24 lutego 2010

Peggle Nights za darmo!

PopCap Games rozdaje Peggle Nights za darmo! Wystarczy wejść na stronę: PopCap Games - zarejestrować się (przy rejestracji zaznaczyć, że chce się zapisać do newslettera), kliknąć w link w mailu i na nowej stronie po prawej wybrać opcję "send as gift" (można podać ten sam mail co przy rejestracji).
Peggle to gra, w której zadaniem gracza jest zbicie wszystkich pomarańczowych "nitów" za pomocą kulki wystrzeliwanej z działka u góry ekranu. Gra oferuje kilka postaci do wyboru, z których każda ma inną moc specjalną. Mimo, że rozgrywka wydaje się prosta to jest niesamowicie rajcowna i wciągająca - nie tylko dla młodszych graczy.




niedziela, 21 lutego 2010

Co chciałbym zobaczyć w Mass Effect 3?

Mass Effect 2 to świetna gra, ba to gra genialna i murowany kandydat do gry roku 2010. Niesamowicie bogate uniwersum stworzone przez developerów z Bioware, wciąga jak czarna dziura i pobudza wyobraźnię niczym oglądanie arabskiego haremu przez mocno zabrudzoną szybę. Poniżej ułożyłem listę rzeczy, które z chęcią zobaczyłbym w ME3. Zawiera ona oczywiście SPOILERY więc jeśli ktoś nie grał jeszcze w tą doskonałą produkcję, to niech na razie odpuści sobie czytanie.

SPOILER ALERT!!!

SPOILER ALERT!!!

SPOILER ALERT!!!