wtorek, 13 kwietnia 2010

"3D" we własnym "M" - pokaz telewizora Bravia Full HD 3D w Sony Centre Katowice.

Wiele naczytałem się o - jak to specjaliści od PR zwykli nazywać - "rewolucji" w sposobie oglądania telewizji, którą sponsorują cyfra "3" i litera "D". Opinie były jednak podzielone – jedni idąc wyznaczonym przez marketing szlakiem rozpływali się nad nową technologią, inni z kolei pozostają raczej sceptycznie nastawieni, chłodno stwierdzając, że: "lepiej jeszcze poczekać". Samemu nie dane było mi obcować z telewizorami wykorzystującymi ten efekt - gdyż jak na razie prezentowano je wyłącznie na wielkich targach w rodzaju gamescom, CES czy CeBITu – tym bardziej ucieszyłem się, gdy w radiu, pomiędzy informacjami, a Lady Gagą usłyszałem reklamę Sony Centre Katowice (mieszczącego się w Silesia City Center), zapraszającą do samodzielnego zapoznania się z najnowszym modelem Bravii Full HD 3D.


Do SCK wybrałem się razem z kolegą Piotrkiem (pozdrawiam!), który miał dopełnić spektrum opinii jako "szary użytkownik", nie interesujący się najnowszymi technologiami, który z 3D miał (w przeciwieństwie do mnie) styczność kilkukrotnie w kinie. Pierwszą rzeczą, jaka zdziwiła mnie po dotarciu na miejsce, to fakt że jak by się mogło wydawać "największa atrakcja" umiejscowiona jest z tyłu salonu, na dodatek zasłonięta konstrukcją pełniącą rolę podstawy dla telewizora. Niestety znacząco ograniczało to odległość, z jakiej można było obserwować obraz do około 2 m, co przy sporej przekątnej ekranu było wartością niewystarczającą.


Kilka słów o bohaterze pokazu: prezentowany model był egzemplarzem prototypowym – nie udało mi się dowiedzieć, ani jaki to dokładnie model (odpowiedź pana z obsługi: "no-name"), ani ile takie cacko kosztuje (tutaj usłyszałem: "bezcenny"). Sam odbiornik prezentował się całkiem stylowo, nie odbiegając jednak od innych Bravii z najnowszej serii. Ot, taka ładna, gładka, czarna tafla szkła z prostą podstawką tego samego koloru, która bez problemu powinna wkomponować się w każde wnętrze. Przed odbiornikiem na stoliku ułożono cztery pary okularów, które są niezbędne do uzyskania efektu 3D. Z wyglądu przypominają one plastikowe okulary przeciwsłoneczne, wykonane są jednak z całkiem dobrej jakości materiałów i sprawiają wrażenie dosyć masywnych, co nie oznacza jednak, że ciężkich. Nie mogliśmy – z oczywistych względów – sprawdzić ich wytrzymałości mechanicznej, jednak o ile mam pewność że wytrzymałyby one upadek, to raczej nie będzie czego zbierać gdy ktoś na nich usiądzie... Po założeniu okularów pojawiają się pierwsze zgrzyty – ja patrzę na ekran i nie widzę żadnej różnicy, Piotrek z kolei skarży się, że okulary są niewygodne i "źle leżą na nosie". O ile pierwszy problem obsługa stanowiska rozwiązuje w sekundę, naciskając przycisk na obudowie okularów (jak się okazuje jeżeli zbyt długo leżą one "tyłem" do ekranu, to tracą "synchronizację"), to niewygoda związana z noszeniem "szkieł" z czasem zaczęła doskwierać także mi (żaden z nas na co dzień nie używa okularów). Zauważyłem także coś dziwnego – "okienka" wydawały mi się zbyt małe, przez co podczas patrzenia dostrzegałem ramki okularów – psuło to ogólne wrażenie...


Korzystając z chwili gdy Pan z obsługi "naprawiał synchronizację" (co sprowadza się do naciśnięcia przycisku i skierowaniu okularów w stronę TV), postanowiłem zapytać o informacje jakie Samsung zawarł w instrukcji do swojego modelu TV 3D, które przestrzegały przed używaniem efektu trójwymiaru przez m.in. dzieci, kobiety w ciąży i osoby pod wpływem alkoholu. W odpowiedzi usłyszałem, że Sony wykorzystuje inną technologię niż konkurencja (nie obyło się także bez kilku uszczypliwych komentarzy pod ich adresem), nazwaną dumnie "Active Shutter" (aktywna przesłona).
Polega ona na naprzemiennym generowaniu klatek dla lewego i prawego oka na ekranie telewizora, zadaniem okularów jest z kolei odpowiednie przysłanianie lewego i prawego "szkła" (polaryzatora), w taki sposób, aby każde z nich widziało osobno tylko to co jest dla danej strony przeznaczone – tyle ze strony technicznej, ludzki mózg zajmuje się resztą. Aby okulary "wiedziały", w którym momencie przysłonić, które oko koło telewizora trzeba umieścić "nadajnik synchronizujący", bardzo podobny do sensor bara z konsoli Wii i tak samo emitującym promieniowanie podczerwone (co ładnie uchwycił aparat – niestety zdjęcie gdzieś wcięło). Element ten jest nieduży i doskonale komponuje się z linią telewizora – mnie udało się go zauważyć dopiero gdy obsługa o nim wspomniała.
Dla tych, którzy wolą bardziej obrazowe przedstawienia, filmik promocyjny firmy Sony:


Ok, ale jak w końcu się to prezentuje? "Urywa głowę" tak jak opisują? Hmmm.... I tak i nie.
Materiał odtwarzano z PS3 Slim, jednak tylko w 720p, gdyż jak się dowiedzieliśmy nie dostarczono im jeszcze przewodu zgodnego ze specyfikacją HDMI 1.4 wymaganego do obrazu Full HD 3D (rozchodzi się o przepustowość). Na pierwszy ogień poszedł Motorstorm – na ekranie rzeczywiście „czuć” głębie, jednak na niektórych (szczególnie bardzo jasnych – jak np. niebo) elementach pojawia niekiedy coś na kształt migotania. Początkowo myślałem, że to ze mną coś nie tak, jednak Piotrek też to zauważył. Pojazdy suną sobie przez ładną dżunglę, jednak poza tym, że lepiej widać odległości między obiektami (co mi osobiście bardzo doskwiera przy wyścigach na telewizorach "2D"), nie powoduje to u mnie przysłowiowego: "opadu szczeny". Następnie wyświetlany jest "rzeczywisty" film prezentujący zagrodę dla niedźwiedzia polarnego w jakimś zoo. W tym momencie pojawia się jedno z nielicznych dzisiaj: "WOW!". Kamera umieszczona jest do połowy kadru w wodzie, do której wskakuje sympatyczny misio. Doskonale widać tutaj głębie obrazu, odnoszę wrażenie, że znajduję się kilka metrów od zwierzaka, a kiedy nurkuje on w głębinach ciecz sprawia wrażenie bardzo rzeczywistej, bąble powietrza znajdują się w różnych odległościach, mijając się w wielu płaszczyznach – chyba właśnie o taki efekt chodziło! Piotrek zauważa w tym momencie ciekawą rzecz – o ile w kinie (zwłaszcza w IMAX) obiekty sprawiają wrażenie "wypływających" z ekranu (stąd efekt "uchylania głowy przed kamieniem"), to tutaj jest wręcz odwrotnie – wszystko zdaje się "wpływać " wgłąb obrazu. Efekt jest bardzo podobny jak przy ścianie zrobionej z lustra (raz po paru "głębszych" udało mi się w takie coś wpakować z impetem) – widzimy głębię obrazu, ale nieprzekraczalną granicą jest powierzchnia ekranu – chyba zaczyna rozumieć, dlaczego według Samsunga z efektu 3D nie powinni korzystać ludzie "pod wpływem"...
Dalej na ekranie wyświetlane jest jeszcze kilka scen z życia zwierząt m.in. Jakiś futrzak wspinający się po drabince. Nie wygląda to niestety najlepiej – odnoszę wrażenie, że obraz podzielony jest na kilka oddalonych od siebie "planów" (coś jak paralax scrolling w starych grach), które wydają się płaskie. Zdecydowanie brakuje tutaj zakrzywień na brzegach obiektów, przez co wszystko sprawia wrażenie "wyciętego z kartonu". Zwierzęta, zwierzętami, ale jako gracz najchętniej zobaczyłbym oczywiście gry! Obsługa włącza odpowiedni materiał z uśmiechem na ustach, po chwili wiem dla czego...
Demo "Behind the Bullet" z Killzone 2, które można pobrać z PSS, prezentuje się po prostu wyśmienicie. Po raz pierwszy udaje się zaobserwować efekt "wypływania z ekranu", pocisk przelatujący przez pole bitwy, pomiędzy walczącymi oddziałami ISA i Helgastami. Od razu widać, że w tym przypadku wszystkie obiekty (łącznie z nabojem) to trójwymiarowe bryły, nie ma mowy o "efekcie kartonu" (nazwa zastrzeżona!), po prostu RE-WE-LA-CJA! Nie pokazano jednak żadnego fragmentu gameplayu, a szkoda bo mam trochę obaw czy to co świetnie wygląda podczas scenki, będzie zdawało egzamin podczas rozgrywki. Po raz kolejny pojawiło się także migotanie na jasnych obiektach – zapytany o to obsługujący stwierdził, że używana w pokazowym egzemplarzu technologia jest trochę gorsza niż to, co zobaczymy w "sklepowych" produktach – przekonamy się już niedługo ...
Na koniec na ekranie pokazuje się fragment meczu piłki nożnej i tutaj kolejny szok – tym razem negatywny. Po pierwsze widok "z lotu ptaka" praktycznie nie różni się od tego co widać na "zwykłym" HDTV. Jedna z drużyn strzela gola – w tym momencie zaczyna się masakra: realizator szybko przeskakuje między kamerami – raz pokazuje cieszącego się strzelca, później radość trenera, kibiców, bramkarza... Efekt głębi jest tutaj widoczny i to nawet za bardzo, gdyż moje oczy chyba nie nadążają z przystosowywaniem się do szybkich zmian "głębi pola", w pewnej chwili odczuwam coś podobnego do zawrotu głowy. Ściągam okulary, czuję że mimo gwarantowanego braku wpływu na zdrowie, oczy jednak mnie pieką, a na nosie miałem je ledwie 20 minut. Nie wyobrażam sobie kilkugodzinnej sesji przy konsoli w czymś takim, Piotrek ma podobne zdanie. Chwilę jeszcze gawędzę z obsługą, która okazuje się naprawdę kompetentna i chętna do udzielania odpowiedzi. Wychodzimy z salonu i tak kończy się pierwsze spotkanie z telewizją 3D.


Podsumowując: 3D TV to zupełnie inny rodzaj efektu niż w kinie, nie można się przyczepić do jakości obrazu, gdyż ten prezentuje się równie dobrze co na "zwykłym" LCD (z lekkim przebarwieniem, gdyż okulary nie są całkiem przezroczyste) jednak to co zobaczyłem nie sprawiło, że mam ochotę pobiec do sklepu i zakupić nowy odbiornik, jak tylko będzie on dostępny (zdanie to podziela także "szary użytkownik" Piotrek, ale on ciągle używa 14" TV CRT),wręcz przeciwnie – upewniłem się w przekonaniu, że technologia ta dopiero raczkuje i lepiej poczekać na rozwój wypadków. Szczególnie przeszkadza mi konieczność noszenia okularów, na dodatek niezbyt wygodnych, ale tutaj pomóc może technologia Paralax Barrier Sharpa, pozwalająca na osiągnięcie efektu 3D bez szkieł. Każdego kto chciałby samodzielnie spróbować zapraszam do salonu Sony Centre w SCC, w dniach od 8 do 20 kwietnia, salonu Sony Centre Forum w Gliwicach w dniach 21 kwietnia - 4 maja i do salonu Sony Centre Altus w Katowicach od 5 do 18 maja.




2 komentarze:

  1. Nie żebym potępiał postęp technologiczny ale ja gdy oglądam film nie chodzi mi w nim o efekty specjalne czy też "wypasioną" jakość tylko o fabułę czy też emocje aktorów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie. Jeden z Hollywoodzkich krytyków filmowych stwierdził, że głównym zadaniem 3D i "4D" jest odwracanie uwagi od fabularnej miernoty filmu :)

    OdpowiedzUsuń